Przejdź do głównej zawartości

Opowiadanie: Długa randka w czasie pandemii:

 "Długa randka w czasie pandemi"

Zaczęło się w drugiej dekadzie października 2020. Zimno... Paraliżujący ziąb. W dodatku pandemia Covid - 19 zamknęła większość ludzi w domu, później nakazywała używanie masek/przyłbic, dystans i dezynfekcję. Falami nadchodziła, a potem przechodziła. I znów przychodziła, a potem znowu odchodziła.

Zofia Lorenzi miała dość ograniczeń i rystrykcji. Chciała zobaczyć twarze ludzi pracujących w jej osiedlowym markecie, a zwłaszcza tego faceta z zaopatrzenia. Jego silne mięśnie ramion i klatki piersiowej powodowały u niej , że dostawała gęsiej skórki. Marzyła o nim na jawie i we śnie. 

Podczas ostatnich zakupów, chciała kupić kilogram pomidorów. Niestety, była niskiego wzrostu i nie dostawała do najwyższej półki na której świeciły się świeże, dorodne pomidorki.

- Pomóc? - spytał facet z zaopatrzenia. 

- Yhm... - tyle tylko udało się jej wymamrotać.

- Ile sobie pani życzy?

Wtedy w Zofi pękła bariera wstydu

- Jaka pani? - zapytała obużona, ale z uśmiechem na twarzy - Zosia!

- Yyy... Więc, Zosiu, pół kilo? Kilogram?

- 30 dekagramów. Dziękuję. A ty jak masz na Imię? Umówisz się ze mną? - słowotok chciała opoanować, ale nie potrafiła.

-Jasne! Po mojej pracy, czyli o 20 - tej. Gdzie się spotkamy? Jestem Remigiusz.

- Wiesz, teraz w czasie pandemi raczej ciężko się umówić w mieście... Zapraszam Cię do siebie! - Zofia była taka szczęśliwa i podekscytowana, że nie mogła uwierzyć w to, czego właśnie dokonała.

Ale po chwili wróciła na zimę i zaczęła przygotowywać kolację:

stół nakryła obrusem, na środek poszły świece, talerze, sztućce, kieliszki. Wino Carlo Rossi schłodzało się w lodówce. Usmażyła gęś, podała ser płeśniowy. 

Wyprasowała czerwoną sukienkę, zrobiła make up... Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Ale trema w niej pozostała.

Nagle, zdzwonił domofon. Zerwała się na równe nogi i zaczęła biegać w koło pokoju. 10x. Kręciło jej się w głowie. Za 3 razem podniosła słuchawkę.

- Halo? - zaczęła nie śmiało.

- Remek. Wpóścisz mnie, czy mam próbować wejść na Spider - Mana? - zaśmiali się oboje.

... Zapukał do drzwi mieszkania. Nic, cisza. 

Po chwili chwycił klamkę i pociągnął w dół. Drzwi się otworzyły.

- Zosia? Zosia, jesteś? - spytał niespokojny. 

I tym razem nie odpowiedziała. Remigiusz zwątpił. Zaczął przeszukiwać jej mieszkanie, pytać sąsiadów... Nikt jej nie widział. 

Przemył wodą twarz w łazience i spojrzał w lustro. Wówczas zobaczył rozmyte postaci uciekające na koniu. Wyciągnął rękę i... go wciągnęło.

Po drugiej stronie lustra rzeczywiście była polna droga, po której pędziły konie. Remigiusz rozejrzał się dokoła i ujrzał inne pasące się w pobliżu na łące konie. Dopadł jednego i go dosiadł.

Od razu wszedł w galop. Dopędził ich w bardzo szybkim czasie. 

- Dlaczego mi ją zabrałeś? Kim ty właściwie jesteś? I co tu się właściwie wyrabia?  - chciał wiedzieć Remek. Ponieważ nie odpowiał, walnął go prawym sierpowym.. Ten zsunął się z konia. Remigiusz przeskoczył z konia na drugiego pędzącego konia.

- Zosiu, nic Ci nie jest? - spytał z ręką na sercu. Jego tętno waliło jak oszalałe. 

- Odkąd wskoczyłeś za mną do świata za lustrem, wiem, że nic mi nie grozi. - wtuliła się w niego i go pocałowała. 

Remek wstrzymał konia i zaczęli się pieścić...

Nagle, ich oczom ukazał się zamek... A raczej zamczysko!

- Chciałbym zobaczyć co skrywa ten zamek - powiedziała Zosia zzaciekawieniem.

- Jak sobie życzysz, skarbie.

I zagłębili się w jego mroczność. Był opustoszały. Na ścianach w komnacie królewskiej zobaczyli portrety zakapturzonej postaci w koronie.

- Ty, patrz! To chyba ta postać, która Cię porwała! - wykrzyknął odkrywczo.

-  To znaczy, że...

- Jesteśmy królem i królową! - razem orzekli i zaczęli tańczyć z radości. 

Wszystko rozkwitło, również uczucie miłości w nich. 

...Pewnego dnia lustro w komnacie królewskiej znów przybrało falistą postać. Królowa Zofia zawołała króla Remigiusza.

- To co, wracamy do naszego świata? - zapytała.

- No, chyba najwyższy czas.

Złapali się za dłonie i wskoczyli znów do lustra...

Wyskoczyli tam, gdzie niegdyś każde z nich wskoczyło, czyli z lustra Zosi. I...

Czas w ich świecie normalnie stanął w miejscu!

- Zgłodniałem.

- Ja też. Co powiesz na smażoną gęś w Carlo Rossi i ser płeśniowy?

- Idealnie!

... Po pierwszej randce, zakochali się w sobie na zawsze.


Koniec!












Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Uzdrowisko Busko-Zdrój

Busko - Zdrój, 6.06.2023  Witam Wszystkich bardzo serdecznie❗ Wczoraj, niestety, ale miałem drobny wypadek... Przewróciłem się pod prysznicem. Rozwaliłem sobie lewą skroń i prawy podkolannik. Ale nie połamałem na szczęście niczego. Byłem w wojskowym szpitalu, żeby na 100% stwierdzić, że nic mi nie jest. Karetką pojechałem. Cały byłem w nerwach. Na szczęście żyje i nic sobie nie zrobiłem poważniejszego. Tylko powieszchowne rany.  Trochę mnie tam potrzymali (w nie pewności...).  Wróciłem do uzdrowiska po kolacji... W Szpitalu Wojskowym  W drodze powrotnej  Deszczyk padał  Zasrańce dachowe ❗❗❗ Szpital "Krystyna"  Róże   Stokrotki

Wieczór autorski przyjaciela

                                                                 Kraków, 24.04.2024 Witam Wszystkich bardzo serdecznie❗️ Tego dnia w Nowohuckim Centrum Kultur y odbyło się " Spotkanie z niezwykłymi ludźmi " ( Cykl motywacyjny Mo niki Meleń) " Przecież świat nie jest taki "  promujący najnowszy (2018) tomik Wiktora Okroja " Nadal jestem ciekaw ",  w tym świetny koncert, reportaż, kawa i dużo pozytywnej energii. Muzyka - moja pasja! koncert mojego przyjaciela, utalentowanego muzyka, autora tekstów i poety - mojego przyjaciela -  Wiktora Okroja  ale też innych. Na przedstawienie zabrał mnie Kamil😉, mój nowy przyjaciel z  "Kliki". Był przygotowany na transport tramwajem, jednak Babcia 💖😘 zamówiła nam bus "Partner" (w obie strony)..  Byliśmy dużo przed spektaklem. Więc, poszliśmy na pogaduchy przy piwku 😂😂. Wyluzowani wkroczyliśmy na publikę.  Wiktor i inni artyści dali świetne pokazy. Jestem bardzo zadowolony i uszczęśliwiony.   Jedn

Poland 2023:

Kraków, 3.10.2023 Witam Wszystkich bardzo serdecznie! Tego dnia pojechałem na Warsztaty Terapii Zajęciowej Kliki na Podchorążych 3. Po przywitaniu wszystkich uczestników i terapeutów, poszedłem do pracowni ceramicznej. Tam, po dodaniu sobie powera kawą 😂 💪💪 robiłem to, co powiedziała mi Krysia, czyli zdąłem się malowaniem figurek ceramicznych farbą, która nie miała żadnego koloru. Tak zmalowałem dużo 😆😆😆😆😆  Przerwa śniadaniowa potem była, a następnie poszliśmy na kolejny mecz Bocchia. do malowania  po zmalowaniu 😉