Przejdź do głównej zawartości

Moja najnowsza opowieść:


"Bollywoodzka opowieść"


Było ciemno, a jednocześnie upał lał się z nieba - jak z czajnika ze świeżo ugotowaną wodą. W tych okolicznościach przyrody siedziałem sobie w barze i powolutku sączyłem małe piwo z lodem. Ten smak przynosił orzeźwienie.
 Aż nagle ...
Pod bar Akowat zajechał czarny Mercedes, limuzyna z zaciemnianymi szybami. Otworzyło się okno od strony pasażera i ukazała się twarz pięknej kobiety:
- Czy to pan MuzunguOrlik? - zapytała z miłym uśmiechem na twarzy. Zanim zdążyłem wyjść z transu, nie mówiąc już o udzieleniu jakiejkolwiek odpowiedzi, ona już siedziała ze mną vis a vis w tym samym barze i rozmawiała. Zamówiła sobie Bacardi 151 też z lodem
- Jestem wierną czytelniczką pańskiej strony WWW. Wiem o panu co nie co - wyznała. - Jestem byłą żoną gangstera z Glasgow. Co miesiąc płaci mi alimenty, ale poza tym zerwałam z nim wszelką łączność. - zapewniła. 
- To jak mam się do pani zwracać? - zapytałem.
- Therakta, miło mi poznać osobiście - odrzekła.
Całkiem fajnie się z nią rozmawiało i zaznajomiliśmy się. Czarująco się uśmiechała, zwłaszcza gdy ja "otwierałem drzwi" - mój śmiech, często jest porównywany do skrzypiących zawiasów otwierających/zamykających się drzwi. 
Therakta zaproponowała mi wspólny spacer. Automatycznie się zgodziłem, jako, że nie miałem nic innego w planie na ten wieczór. Na tym spacerze poznałem smak jej ust! Był tak słodki, jak biała czekolada pomieszana z landrynką. 
I wtedy właśnie, jakiś fotograf z ukrycia, zrobił nam zdjęcia! Po czym szybko zaczął dawać drapaka. Więc my za nim. Pościg trwał w najlepsze. Zaszył się w jakiś kramie na nocnym targu i długo nie mogliśmy go znaleźć. Szukaliśmy go pośród perskich dywanów, i wśród kramów. 
Ale drania nie było tam!
Już myśleliśmy, że miał gdzieś - na targu - ukryty teleport.
 Aż znienacka wyszedł jak z podziemi i rozpoczął ucieczkę, nie bacząc na kramy, i na rozwścieczonych sprzedawców. 
My za nim. Dopadliśmy go dopiero w ślepej uliczce. 
- Oddawaj aparat! - zażądała Therakta po arabsku. 
Wtedy zobaczyliśmy jego twarz. Była czarna, ale to nie był Murzyn. Był usmarowany sadzą dla niepoznaki.
- Dla kogo pracujesz?! - Therakta była wściekła, gdyż człowiek nie odpowiadał na żadne z jej pytań.
- Może po prostu nie rozumie po arabsku? - zauważyłem.
- Who do you work for ...? - spróbowała po angielsku. 
- For Al - Capone... - wreszcie mieliśmy jakiś trop. 
- Oddajmy go w ręce policji. Co o tym sądzisz M. O.?  - powiedziała Therakta.
- Bardzo dobry pomysł! - pochwaliłem.
Po oddaniu go w ręce policji, Therakta zażyczyła sobie kąpiel w morzu pod osłoną nocy. Było ciemno i z trudem ją dostrzegałem. Ale czułem jej ciepłą i wilgotną skórę i to dawało mi pozytywne odczucia i spokojną głowę. Temperatura wody była bardzo dobra: ok. 27-28 st. C. Wybiegliśmy z wody i usiedliśmy na cieplutkim piasku. Pocałowała mnie. 
Pojechaliśmy do pobliskiego hotelu, gdzie spędziliśmy zmysłową nockę.
Rano, obudziło nas pukanie do drzwi
- Do you have breakfast? - usłyszeliśmy po chwili. 
Siedzieliśmy w klimatyzowanym pokoju hotelowym i rozkoszowaliśmy się pysznym śniadaniem. Składało się ono z:
jogurtu, sera i oliwek. Do popicia arcy pyszna kawa arabica. 
Najedzeni po dach, rozważaliśmy co można zrobić z tak pięknie rozpoczynającym się dniem. 
- Może pójdziemy do kina na jakiś romantyczny film? - zaproponowała Therakta.
- Świetny pomysł! - udzieliłem pochwały jej błyskotliwości. - A potem zjemy lunch. Co powiesz na smażoną rybę?
- Nie! - zaprzeczyła. - Mam ochotę na makaron z sosem bolognese.
- Ok, w takim razie plan ustalony - zarządziłem.
Byliśmy na filmie "Namiętność" - Bolywoodzki musical, dramat. 
Bardzo fajny film. mnóstwo w nim tańców, śpiewów, ale też kryje się w nim bolesna tajemnica przeszłości... Bardzo dobry i wciągający.
Po filmie było już po 16 - tej. Wychodząc z kina, było straszne oberwanie chmury. 
- Do taksówki! - zarządziłem. 
Przemknęliśmy przez niewielki kawalątek nawierzchni z deszczem, a już byliśmy morzy jak zmokłe kury. 
- Where are you going? - taksówkarz poszczycił się płynną angielszczyzną.
Spojrzałem na Therakte pytającym wzrokiem

- Do kawiarni - powiedziała po zastanowieniu.
Facet wysadził nas pod Arabica Cafe.

Koniec.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Uzdrowisko Busko-Zdrój

Busko - Zdrój, 6.06.2023  Witam Wszystkich bardzo serdecznie❗ Wczoraj, niestety, ale miałem drobny wypadek... Przewróciłem się pod prysznicem. Rozwaliłem sobie lewą skroń i prawy podkolannik. Ale nie połamałem na szczęście niczego. Byłem w wojskowym szpitalu, żeby na 100% stwierdzić, że nic mi nie jest. Karetką pojechałem. Cały byłem w nerwach. Na szczęście żyje i nic sobie nie zrobiłem poważniejszego. Tylko powieszchowne rany.  Trochę mnie tam potrzymali (w nie pewności...).  Wróciłem do uzdrowiska po kolacji... W Szpitalu Wojskowym  W drodze powrotnej  Deszczyk padał  Zasrańce dachowe ❗❗❗ Szpital "Krystyna"  Róże   Stokrotki

Poland 2023:

Kraków, 3.10.2023 Witam Wszystkich bardzo serdecznie! Tego dnia pojechałem na Warsztaty Terapii Zajęciowej Kliki na Podchorążych 3. Po przywitaniu wszystkich uczestników i terapeutów, poszedłem do pracowni ceramicznej. Tam, po dodaniu sobie powera kawą 😂 💪💪 robiłem to, co powiedziała mi Krysia, czyli zdąłem się malowaniem figurek ceramicznych farbą, która nie miała żadnego koloru. Tak zmalowałem dużo 😆😆😆😆😆  Przerwa śniadaniowa potem była, a następnie poszliśmy na kolejny mecz Bocchia. do malowania  po zmalowaniu 😉

Polska 2024

Kraków, 27.01.2024 Witam Wszystkich bardzo serdecznie! Wczoraj miałem drobny wypadek... Kule mi pojechały na panelach i się wypierniczyłem. Nie stało się nic strasznego na szczęście, ale krew z nosa się polała. Na szczęście krótko to trwało i miałem nieocenioną pomoc Babci 💖😘 .  O 16-tej przyszedł po mnie opiekun Julian . - jak dobrze pójdzie, będzie moim Asystentem OzN - i pojechaliśmy do Klasztoru oo. Dominikanów na Stolarską . Niestety, padał akurat deszcz, więc nie obeszło się bez taksówki.  Odbyła się Msza Święta, a później " Śpiewogranie " i spotkanie Klikowe w kapitularzu. Była masa przyjaciół z " Kliki " m. in. Madzia D. 💖😘 z którą dawno się nie widziałem... Tęskniłem itd... Poza tym 9 Stycznia miała urodziny. Ponieważ jej nie widziałem, dałem jej prezent. Po czasie, bo po czasie, ale przyjęła i podziękowała. Śpiewaliśmy i graliśmy głównie kolędy. Stachu  był wodzirejem gitarowym. Poza tym była lutnia i śpiewanie. Super było! Kolejnie poszliśmy na pizz