Przejdź do głównej zawartości

Moja opowieść:



„Śledztwo Lokshera”



A może byśmy coś zrabowali Godi? - usłyszał Loksher siedząc przed kawiarnią Recoco i pijąc kawę. Wieczór był pogodny, ale chłodny. 
No świetny pomysł Digo, tylko co to miałoby być? - zapytał Godi. 
Np. Złoto, serebro, brąz… odpowiedział Digo ze świecącymi się oczami z podniecenia - Z jubilerskiej wystawy! 
Loksher był z zawodu detektywem, więc potajemnie zaczaił się przy sąsiednim stoliku i podsłuchiwał udając,że czyta gazetę. 
- Umówmy się o północy na Geriado Street. Jak się nie pojawisz… - pokazał mu gest poderżnięcia gardła. 
Loksher zanotował w swoim kapowniku: 00:00, Geriadro St. 
Najpierw wyszedł Godi, wyglądał na przerażonego. Minął kwadrans i stolik oppuścił Digo, uprzednio uregulowaszy rachunek.Przeklął jak szewc i splunął zobaczywszy rachunek.Loksher jako ostatni zebrał manatki i skierował się do swego biura przy Lawera St… 
Dobrywieczór panie Loksher! Wygląd pan jakby byłczymś zafrasowany. - jego sekretarka panna Sonwat i dobra przyjaciółka , poznała go dobrze. 
- Trafiła pani w sedno panno Sonwat- sprostował Loksher. - Poproszę mocną kawę. 
Zaparzyła mu „siekierę” zgodnie z jego życzeniem i podała wprost na biurko. 
- Coś jeszcze mogę dla pana zrobić? - zapytała. 
- Poprosiłbym o chwilę cieszy - odpoowiedział Loksher. 
Mijały godziny, a dedektyw Lokshernie wychodził ze swojego gabinetu. Panna Sonwat zaczęła się o niego martwić… W końcu o 22 otworzyły się drzwi gabinetu dedektywistycznego i wyszedł z nich Loksher 
- Mam plan zatrzymania złodziejaszków! - powiedział zacierając ręce. - proszę czekać na telefon. 
- Tak jest panie dedetektywie! - Sonwat potraktowała poważnie powierzone jej zadanie. 
Po godzinie telefon milczał. Sonwat zaczęła ze zdenerwowania obryzać paznokcie. Po dwóch dalej cisza. W końcu za 3 godziny zadzwoniłtelefon. Sonwat z drżącym głosem podniosła słuchawkę 
- Halo? 
- Panno Sonwat!, proszę powiadomić policję! Tak się składa, że mam pięciu złodziejaszków przyłapanych na gorącym uczynku! Siedzą przykłuci w kajdankach i czekają na radiowóz Proszę przybyć z aparatem, muszę mieć ich fotografie! - głos Lokshera był stanowczy, ale panna Sonwat wyczuła w nim zadowolenie. 
Sonwat zaraz ruszyła z piskiem hamulców na Rotogroto St., gdzie znajdował się sklep jubilerski „Dogl” Z samochodu wyszła w skąpej sukience koloru szarego 
- W imieniu Wielkiej Bogatyni nakazuje wam się poddać. - powiedziała na powitanie. 
Rabusie nie mieli pojęcia z kim zadzierają. 
- Tralalala, Tralaalatralala! A my jesteśmy potomkami Regitana! - zażartowali sobie i zaczęli strzelać bez ostrzeżenia. Poranili setki osób (w większości cywilów). Sonwat też dostała odłamkiem szyby. 
- Nic pani nie jest? - spytał Loksher swoją asystentkę. 
- To tylko draśnięcie - uspokoiła go. 
I strzały się podwoiły, a nawet potroiły. 
W końcu nagle, ustały. Jak makiem zasiał. 
- ~Chyba ich powstrzymaliśmy! - oświadczyła panna Sonwat z dumą w głosie. 
- Chyba jak zwykle ma pani racje. Pochwalił ją Loksher. 
- Cholera! Nie mamy już amunicji… - rzekł Berher, jeden ze złodziejaszków. 
- Uciekajmy! 
I rozpoczął się pościg.. Długo Loksher i Sonwat gonili złodziei i nie raz byli w czarnej d… Ale wkońcu zagnali ich w „kozi róg” albo w „ślepą uliczkę” skąd nie mieli drogi ucieczki. 
- Hahaha! I co: łyso Wam teraz? - zaśmiali się Loksher i Sonwat. 
-Oddawajcie zrabowane klejnoty albo Wam je siłą zabierzemy! - Loksher nie miał czasu na zabawy. Odebrał złodziejąmzrabowane klejnoty i wsadził ich do więzienia. 



I tak zakończyło się śledztwo Lokshera.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Uzdrowisko Busko-Zdrój

Busko - Zdrój, 6.06.2023  Witam Wszystkich bardzo serdecznie❗ Wczoraj, niestety, ale miałem drobny wypadek... Przewróciłem się pod prysznicem. Rozwaliłem sobie lewą skroń i prawy podkolannik. Ale nie połamałem na szczęście niczego. Byłem w wojskowym szpitalu, żeby na 100% stwierdzić, że nic mi nie jest. Karetką pojechałem. Cały byłem w nerwach. Na szczęście żyje i nic sobie nie zrobiłem poważniejszego. Tylko powieszchowne rany.  Trochę mnie tam potrzymali (w nie pewności...).  Wróciłem do uzdrowiska po kolacji... W Szpitalu Wojskowym  W drodze powrotnej  Deszczyk padał  Zasrańce dachowe ❗❗❗ Szpital "Krystyna"  Róże   Stokrotki

Wieczór autorski przyjaciela

                                                                 Kraków, 24.04.2024 Witam Wszystkich bardzo serdecznie❗️ Tego dnia w Nowohuckim Centrum Kultur y odbyło się " Spotkanie z niezwykłymi ludźmi " ( Cykl motywacyjny Mo niki Meleń) " Przecież świat nie jest taki "  promujący najnowszy (2018) tomik Wiktora Okroja " Nadal jestem ciekaw ",  w tym świetny koncert, reportaż, kawa i dużo pozytywnej energii. Muzyka - moja pasja! koncert mojego przyjaciela, utalentowanego muzyka, autora tekstów i poety - mojego przyjaciela -  Wiktora Okroja  ale też innych. Na przedstawienie zabrał mnie Kamil😉, mój nowy przyjaciel z  "Kliki". Był przygotowany na transport tramwajem, jednak Babcia 💖😘 zamówiła nam bus "Partner" (w obie strony)..  Byliśmy dużo przed spektaklem. Więc, poszliśmy na pogaduchy przy piwku 😂😂. Wyluzowani wkroczyliśmy na publikę.  Wiktor i inni artyści dali świetne pokazy. Jestem bardzo zadowolony i uszczęśliwiony.   Jedn

Poland 2023:

Kraków, 3.10.2023 Witam Wszystkich bardzo serdecznie! Tego dnia pojechałem na Warsztaty Terapii Zajęciowej Kliki na Podchorążych 3. Po przywitaniu wszystkich uczestników i terapeutów, poszedłem do pracowni ceramicznej. Tam, po dodaniu sobie powera kawą 😂 💪💪 robiłem to, co powiedziała mi Krysia, czyli zdąłem się malowaniem figurek ceramicznych farbą, która nie miała żadnego koloru. Tak zmalowałem dużo 😆😆😆😆😆  Przerwa śniadaniowa potem była, a następnie poszliśmy na kolejny mecz Bocchia. do malowania  po zmalowaniu 😉